Prokuratura federalna w USA opowiedziała się za karą trzech lat pozbawienia wolności dla Jamesa Lianga. Inżynier Volkswagena jest skarżony o udział w Dieselgate oraz tuszowanie skandalu.
James Liang, we wrześniu zeszłego roku przyznał się do winy przed sądem okręgowym w Detroit. Za działania konspiracyjne, groziła mu kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Prokuratura przychyliła się do skrócenia kary więzienia do trzech lat oraz zmniejszenia grzywny z 250 tys. dolarów na 20 tys. dolarów ze względu na, „znaczącą pomoc” w sprawie. Liang jest obywatelem niemieckim i po odbyciu kary najprawdopodobniej zostanie deportowany.
Jak głosi pismo prokuratury, „Liang jest świadomy swoich czynów, jednakże sąd musi wydać wyrok, który będzie odpowiednią karą za udział w ogromnym oszustwie korporacyjnym. Powinien ponieść odpowiedzialność za popełnione przestępstwa”. Liang został określony jako spokojny, małomówny człowiek, który przez 34 lata pracował dla Volkswagena”. Ostateczna decyzja w sprawie należy do sędziego rejonowego Seana Coxa. Wyrok zostanie ogłoszony 25 sierpnia.
Pismo rekomendacyjne ma związek z zeznaniami, które mieszkający w Kalifornii Liang złożył przeciwko współoskarżonemu w sprawie Oliverowi Schmidtowi. Schmidtowi, byłemu managerowi Volkswagena grozi nawet 7 lat aresztu. Wysokość kary zostanie ustalona podczas rozprawy, która odbędzie się w grudniu tego roku. Schmidt pracował w centrum technicznym Volkswagena w Auburn Hills, w stanie Michigan. Według wcześniejszego raportu, Liang został oskarżony na terenie Michigan, ponieważ Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska posiada laboratorium badawcze w Ann Arbor.
Prawnik Lianga, Daniel Nixon również złożył list rekomendacyjny, który sugeruje, że oskarżony powinien spędzić rok w areszcie domowym lub lokalnym więzieniu w Kalifornii. Ponadto powinien przepracować 1500 godzin społecznie i zapłacić symboliczną karę. „Nie ma żadnych uzasadnionych przyczyn, aby narazić 63-letniego Lianga na zagrożenie bezpieczeństwa fizycznego lub wymuszenia, z jakimi może spotkać się w więzieniu o złagodzonym rygorze – mówi dokument Nixona. Liang został w nim opisany jako ojciec trojga dzieci, bez przeszłości przestępczej, który nie znajdował się w zarządzie Volkswagena.
Jest to ciąg dalszy afery z instalowaniem przez niemieckiego producenta tzw. urządzeń oszukujących, które miały za zadanie manipulować amerykańskimi testami emisji spalin. Urządzenia powodowały, że samochody emitowały mniej zanieczyszczeń w czasie testów. Sprawa zaczęła wychodzić na jaw w 2014 roku, a następnie doprowadziła do wyroku, który zobowiązał Volkswagena do zapłaty 17 mld dolarów właścicielom i dealerom pojazdów oraz dodatkowej kary 4,3 mld dolarów za przestępstwa kryminalne. Liang początkowo pracował dla producenta w Niemczech, a następnie został przeniesiony do USA. Prokuratura łączy Lianga ze skandalem od 2006 roku.
„W 2006 roku Liang oraz jego współpracownicy doszli do wniosku, że nie są w stanie zbudować wydajnego i oszczędnego silnika wysokoprężnego przy jednoczesnym spełnieniu nowych wytycznych dotyczących emisji tlenków azotu. Aby rozwiązać ten problem, Liang oraz jego współpracownicy zainstalowali, skalibrowali i dopracowali oprogramowanie fałszujące, które ograniczało zanieczyszczenie wyłącznie podczas testów laboratoryjnych”
– mówi pismo prokuratury. Dwa lata później, Liang przeniósł się do Stanów Zjednoczonych, aby pomóc koncernowi wprowadzić na rynek nowe samochody z silnikiem Diesla.
Jak wynika z raportu, Liang jako „lider kompetencji w zakresie silników Diesla amerykańskiego oddziału Volkswagena”, pomógł w certyfikacji, testach, a także zapewnieniu gwarancji klientom w USA”. Ponadto towarzyszył urzędnikom Volkswagena podczas spotkania z organami regulacyjnymi w 2007 roku. Firma starała się wówczas o certyfikacje pojazdów z dieslem. Prokuratura potwierdziła, że Liang nie był czołową postacią Dieselgate. „Ale jako jeden z najcenniejszych specjalistów ds. silników wysokoprężnych Volkswagena i „lider kompetencji w zakresie silników Diesla” w Stanach Zjednoczonych, brał udział w wielu ważnych wydarzeniach związanych z oszustwem” – mówią dokumenty prokuratury.