Organizacja ClientEarth Prawnicy dla Ziemi skarży Komisję Europejską za wprowadzenie przepisów, które pozwalają zataić wyniki testów emisji spalin samochodów. Prawnicy zajmujący się ochroną środowiska alarmują, że rozporządzenie KE jest dla koncernów samochodowych polem do nadużyć.
„Przepisy przyjęte przez Komisję Europejską grożą kolejną Dieselgate”
– alarmują prawnicy międzynarodowej organizacji prawniczej ClientEarth. Właśnie złożyli skargę na Komisję do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Chodzi o europejskie przepisy dotyczące mierzenia poziomu spalin, które weszły w życie 1 września i które miały uszczelnić system kontroli szkodliwych substancji emitowanych przez samochody. Komisja postanowiła je zmienić po Dieselgate, która wybuchła w 2015 r. Okazało się wtedy, że Volkswagen manipulował podczas testów ilością trucizn w spalinach samochodowych – w rzeczywistości pojazdy VW spalały więcej paliwa i bardziej truły środowisko. Europejska Agencja Środowiska (EPA) ustaliła, że niemiecki koncern w autach z czterocylindrowym silnikiem Diesla instalował oprogramowanie, które na podstawie ruchu kierownicą, czasu pracy silnika i ciśnienia atmosferycznego stwierdzało, że auto przechodzi test emisji spalin. Oprogramowanie włączało wtedy automatycznie instalacje, które zmniejszały zawartość trucizn w spalinach. Podczas normalnej eksploatacji samochodu instalacje się wyłączały i w spalinach było nawet 40 razy więcej tlenków azotu, niż dopuszczają normy.
Prawnicy dla Ziemi: Rozporządzenie KE narusza prawo europejskie
Po aferze VW naukowcy przeprowadzili analizy, z których wynikało, że w 2015 r. ponad 107 tys. osób zmarło przedwcześnie z powodu tlenków azotu ulatujących z rur wydechowych samochodów napędzanych silnikami Diesla, a 38 tys. mogło umrzeć wskutek oszustw koncernów samochodowych.
„Afera spalinowa pokazała nam, jak bardzo szkodliwe mogą być tajemnice producentów samochodów dotyczące emisji spalin”
– komentuje James Thornton, dyrektor generalny ClientEarth.
Po Dieselgate Europa przyjęła dwa nowe sposoby kontroli emisji: WLTP i RDE. Test WLTP (Worldwide Harmonized Light Vehicles Test Procedures) mierzy emisję zanieczyszczeń i dwutlenku węgla w warunkach laboratoryjnych. RDE (Real Driving Emission), czyli test rzeczywistego spalania, którego wcześniej w ogóle nie przeprowadzono, mierzy emisję spalin na drodze. Właśnie o taki test zabiegali eksperci po aferze spalinowej VW. I właśnie sprawa publikacji wyników tego testu budzi teraz wątpliwości prawników z ClientEarth. Okazuje się bowiem, że rozporządzenie Komisji pozwala na to, aby informacja dotycząca emisji spalin pozostała tajemnicą między koncernem samochodowym a organami udzielającymi homologacji. Tymi samymi, które wcześniej zatajały informacje o nadmiernych emisjach zanieczyszczeń i nie egzekwowały przepisów dotyczących ich emisji.
Prawnicy ClientEarth podkreślają, że nowe rozporządzenie Komisji powoduje, że nawet jeśli samochody będą przekraczać normy emisji spalin, będzie to mogło pozostać tajemnicą i nie będzie w żaden sposób kontrolowane.
„Zanieczyszczenie powietrza ma związek z chorobami serca i płuc, może też wywołać atak serca czy astmy. Biorąc pod uwagę zagrożenia dla ludzkiego życia, nie możemy pozwolić, aby przemysł motoryzacyjny ukrywał się za klauzulą poufności. Te dane muszą być jawne”
– zastrzega James Thornton.
ClientEarth podkreśla, że rozporządzenie Komisji narusza prawo europejskie, bo informacje dotyczące zanieczyszczeń nie mogą być utrzymywane w tajemnicy w imię ochrony interesów handlowych oraz są sprzeczne z europejskim prawem dostępu do informacji publicznej.
Komisarz Bieńkowska: Trujące samochody trzeba usunąć do końca 2017 r.
Prawnicy ClientEarth uważają, że takie działanie tworzy kolejne pole do nadużyć. Trzy miesiące temu mówiła o nich Elżbieta Bieńkowska, komisarz ds. rynku wewnętrznego i usług, podkreślając, że samochody niespełniające wymogów ochrony środowiska muszą być usunięte z rynku do końca 2017 r. oraz że należy zwiększyć kontrolę nad pojazdami.
„Nie osiągnęliśmy jeszcze szczytu skandalu spalinowego, co potwierdzają kolejne niewykryte w porę nadużycia. Konieczna jest dalsza poprawa zdolności nadzoru i kontroli nad emisjami z samochodów”
– mówiła komisarz Bieńkowska w lipcu.