Volkswagen zwróci się do niemieckiego trybunału konstytucyjnego z zamiarem odwołania audytora, który ma zbadać udział kierownictwa w skandalu „Dieselgate”.
W listopadzie sąd niższej instancji, na wniosek akcjonariuszy, powołał specjalny audyt, który ma ustalić czy szefowie Volkswagena zataili ważne informacje rynkowe dotyczące manipulacji w testach emisji spalin.
Sąd w Celle orzekł, że VW nie może odwoływać się od tej decyzji. Producent samochodów uważa wyrok za naruszenie swoich podstawowych praw, o czym oświadczył w raporcie ujawnionym przez dziennik Sueddeutsche Zeitung.
Niemiecki dziennik zbadał raport wspólnie z kanałami telewizyjnymi NDR oraz WDR. Wynika z niego, że koncern próbuje wstrzymać pracę audytora jeszcze przed rozprawą w sądzie konstytucyjnym.
Rzecznik firmy potwierdził, że VW zwróci się do sądu konstytucyjnego, ale nie ujawnił żadnych szczegółów. Nie jest jasne czy i kiedy sąd konstytucyjny rozpatrzy sprawę.
Krótko po wybuchu skandalu Dieselgate we wrześniu 2015 roku, VW wynajął amerykańską kancelarię prawniczą Jones Day oraz firmę doradczą Deloitte, aby zbadały okoliczności afery i doszły do osób, które są odpowiedzialne za oszustwo.
Volkswagen zobowiązał się do przejrzystości, ale nigdy nie opublikował wyników dochodzenia, które posłużyły do ustanowienia porozumienia z amerykańskim Departamentem Sprawiedliwości. Kwota ugody w USA opiewa na 4,3 mld dolarów.
Grupy inwestycyjne, które domagają się miliardów odszkodowania od VW, próbują ustalić, kiedy zarząd VW po raz pierwszy dowiedział się o oszustwie w testach emisji spalin i czy potencjalne straty finansowe dla inwestorów zostały niezwłocznie ujawnione.
Zgodnie z niemieckim prawem, firmy muszą publikować wrażliwe informacje rynkowe w odpowiednio krótkim czasie. Sprawa również jest badana przez niemieckich prokuratorów.
VW twierdzi, że kierownictwo firmy wypełniło zobowiązania wynikające z niemieckich przepisów.