Kolejny nalot na biura Audi. Niemieccy prokuratorzy już drugi raz w ciągu tygodnia przeprowadzili kontrolę obiektów producenta luksusowych samochodów należącego do Grupy Volkswagen. Nalot ma związek z aferą spalinową.
Naloty na prywatne domy oraz biura Audi w południowych landach Bawarii i Badenii-Wirtembergii „skupiły się na urządzeniach technicznych wykorzystanych do manipulacji danymi dotyczącymi emisji 3-litrowych silników Diesla V6, dostępnych na rynku europejskim” – podały władze w oświadczeniu.
Około 14 osób jest podejrzanych o oszustwo i nielegalną reklamę 210 tys. pojazdów z silnikiem Diesla sprzedawanych od 2009 roku. W ubiegłą środę prokuratorzy przeszukali domy sześciu obecnych i byłych pracowników Audi.
Ostatnie przeszukania to już trzeci nalot przeprowadzony na obiektach należących do producenta spod znaku czterech pierścieni, pierwszy miał miejsce w marcu 2017 roku.
Większość osób, które są celem nalotów, to inżynierowie, którzy byli zaangażowani w rozwój jednostek napędowych. Prokuratorzy oświadczyli w zeszłym tygodniu, powtarzając wcześniejszą informację, że wśród podejrzanych nie ma nikogo z kierownictwa Audi.
Naloty zostały potwierdzone przez rzecznika producenta, który oświadczył, że ” w pełni współpracujemy z władzami”.
W ostatnich miesiącach zatrzymano dwóch pracowników Audi. Wśród nich znajduje się były kierownik ds. rozwoju silników, który pozostaje w areszcie. Z kolei drugi z inżynierów został zwolniony w listopadzie.
We wrześniu 2015 roku Volkswagen, do którego należy również firma Audi, przyznał się do instalowania urządzeń oszukujących w 11 mln samochodów sprzedawanych na całym świecie. Pojazdy zostały zaprojektowane w taki sposób, aby wydawały się bardziej ekologiczne w testach niż w prawdziwych warunkach drogowych.
Na skutek skandalu Volkswagen musiał zapłacić kary i odszkodowania w wysokości miliardów dolarów. Efektem afery są również plany producenta obejmujące elektryfikację większości gamy modelowej w nadchodzących latach.