Volkswagen przyznaje, że nowe standardy emisji spalin spowodują przestoje w głównej fabryce koncernu w Wolsfburgu. Niemiecki producent zaplanował „dni zamknięcia”, aby zapobiec gromadzeniu się pojazdów, które nie zostały zatwierdzone do sprzedaży. Wszystko w związku z tym, że od września zaczną obowiązywać bardziej rygorystyczne standardy, które mają dokładniej odzwierciedlać realne warunki jazdy.
Volkswagen twierdzi, że nie jest przygotowany. Nie posiada wystarczającej ilości sprzętu testowego i obawia się, że liczba zalegających samochodów będzie rosła. Na spotkaniu ze związkami zawodowymi, które odbyło się w środę, dyrektor generalny VW, Herbert Diess przyznał, że spełnienie nowych wymagań i produkcja nowych samochodów dopuszczonych do sprzedaży, okazało się wyzwaniem. Być może jednak wcale nie chodzi o sprzęt testowy ale o brak możliwości spełniania norm przez samochody.
„Będziemy montować pojazdy dopiero po roboczych wakacjach, dzięki którym pojazdy spełnią nowe standardy, a dostawy będą odbywać się stopniowo, gdy tylko uzyskamy niezbędne zezwolenia (…) W międzyczasie wiele pojazdów musi trafić do magazynów. Aby upewnić się, że ich liczba nie będzie zbyt duża, do końca września musimy zaplanować dni zawieszenia pracy”
– powiedział Diess. Volkswagen nadal boryka się ze skandalem dotyczącym emisji spalin, który wybuchł we wrześniu 2015 roku. W zeszłym miesiącu, były dyrektor generalny firmy, Martin Winterkorn został oskarżony przez prokuraturę w Detroit o konspirację i oszustwo władz regulacyjnych. Kilka dni termu okazało się, że firma nadal oszukuje – oprogramowanie wykryto w Audi A6 i A7. Producent fałszował (zaniżał) poziomy emisji spalin pojazdów z silnikiem Diesla poprzez instalację oprogramowania zwanego „urządzeniem oszukującym”. Dzięki niemu pojazdy uzyskiwały lepsze wyniki w warunkach testowych niż w ruchu drogowym.