Volkswagen planuje zwolnić grupę menadżerów i inżynierów zamieszanych w aferę dieslową. Niemcy chcą też zablokować dochodzenie w tej sprawie we Francji.
Afera dieslowa wybuchła w sierpniu 2015 roku. Wtedy to w wyniku dochodzenia Amerykańskiej Agencji Ochrony Środowiska (EPA) Volkswagen przyznał się do korzystania w silnikach Diesla z nielegalnego oprogramowania, które zaniżało poziomy emisji tlenków azotu.
Oprogramowanie to – znane pod nazwą „defeat device”, czyli urządzenie udaremniające – w celach oszczędnościowych wyłączało system neutralizowania tlenków azotu podczas normalnej eksploatacji samochodu i włączało go po rozpoznaniu, że silnik poddawany jest testom.
Volkswagena dotknął wtedy największy skandal, jaki miał miejsce w ostatnich latach w branży motoryzacyjnej. Firma toczy obecnie wieloletnie procesy sądowe. Grożą jej wielomiliardowe kary za łamanie przepisów o normach technicznych i ochronie środowiska.
Volkswagen szykuje zwolnienia
Prokuratura w Brunszwiku prowadziła dochodzenie przeciwko „wewnętrznemu kręgowi”, w którego skład wchodziło 39 pracowników niemieckiego koncernu motoryzacyjnego. Grupa ta była zamieszana w proceder oszukiwania podczas testów emisji spalin silników Diesla. Wśród nich ma być były szef ds. rozwoju marki Heinz-Jakob Neusser.
Zawieszony od 2015 roku w obowiązkach Neusser ma także postawione zarzuty w Stanach Zjednoczonych. Był on jednym z sześciu wysokich rangą przedstawicieli Volkswagena, oskarżonych w styczniu 2017 roku przez amerykańskie ministerstwo sprawiedliwości w związku oszustwami podczas testów emisji spalin. W 2018 roku tamtejszy resort sprawiedliwości wniósł oskarżenie przeciwko byłemu prezesowi VW – Martinowi Winterkornowi. Amerykanie zarzucają mu działania mające na celu ukrycie afery przed opinią publiczną i służbami.
Niemcy blokują dochodzenie ws. afery dieslowej we Francji
Trzech francuskich sędziów śledczych skarży się na brak współpracy ze strony niemieckiego wymiaru sprawiedliwości. Jak donosi francuski „Le Parisien”, po wybuchu skandalu związanego z oszustwami Volkswagena paryski prokurator wszczął najpierw w 2016, a potem w 2017 roku dwa odrębne postępowania sądowe. O pomoc w prowadzeniu postępowań zwrócono się do Niemiec.
„Złożyliśmy trzy oficjalne wnioski o udostępnienie dokumentów do prokuratora w Brunszwiku. Żądania te pozostały bez odpowiedzi”
– informują francuscy sędziowie. Niemieccy sędziowie brak swojej reakcji argumentują faktem, że „przekazanie informacji o elementach ich dochodzenia francuskim sędziom groziło poważnie zdezorganizować ich pracę.” Rzecznik praw obywatelskich we Francji, Emmanuel Ludot, nie zgadza się i uważa, że
„Berlin chce zachować kontrolę nad tym wybuchowymi aktami, których ujawnienie może mieć katastrofalne konsekwencje dla Niemiec”
W zeszłym tygodniu niemiecki magazyn Der Spiegel zarzucił Hubertowi Diessowi, obecnemu prezesowi Volkswagena, że o oprogramowaniu fałszującym wyniki testów emisji spalin został poinformowany na dwa miesiące przed wybuchem afery. Niemieccy prawnicy zastanawiają się, czy producent samochodów nie próbował ukryć rozmiaru finansowych konsekwencji tego skandalu. Volkswagen zobowiązał się do wypłaty inwestorom we Francji grzywny w wysokości 1 miliarda euro.