Według śledczych badających sprawę Dieselgate, niemieccy producenci stworzyli spisek mający na celu wprowadzenie na rynek zmanipulowanych samochodów. Najwięcej wątpliwości budzi płyn AdBlue.
Dochodzenie w sprawie oszustw związanych z emisją diesli wśród niemieckich producentów przyczyniło się do powstania spisku mającego na celu dalsze oszukiwanie kierowców. Śledczy znaleźli dokumenty, które pokazują, że koncerny zmówiły się, aby ograniczyć ilość płynu, który pomaga w oczyszczeniu emisji pojazdów wysokoprężnych w swoich samochodach. Płyn, który jest znany jako AdBlue, miał kluczowe znaczenie dla urządzeń oszukujących, które spowodowały wybuch skandalu Dieselgate w 2015 roku.
AdBlue, który jest mieszaniną mocznika i wody neutralizuje ze spalin szkodliwy dwutlenek azotu. Płyn znajduje się w oddzielnym zbiorniku, ale wielkość tego zbiornika okazała się niewystarczająca. Nie mógł pomieścić odpowiedniej ilości Adblue potrzebnej do zneutralizowania tlenków azotu pomiędzy okresami serwisowymi. Inżynierowie sądzili, że klienci zrezygnowaliby z diesla, gdyby musieli uzupełniać zbiorniki płynu co kilka miesięcy.
„To byłaby katastrofa dla całej strategii ekologicznego oleju napędowego w Ameryce Północnej”
– napisał jeden z nich w e-mailu z 2008 roku. Zamiast większego zbiornika, inżynierowie zainstalowali w samochodach oprogramowanie, które pozwalało, by Adblue zmniejszał emisję spalin podczas testów. W warunkach drogowych dozowanie płynu było poważnie ograniczone lub nawet zatrzymane, co w znaczny sposób zwiększało szkodliwą emisję, powyżej dopuszczonych i reklamowanych przez koncerny limitów.
Za małe zbiorniki AdBlue
Dokumenty są częścią dochodzenia kryminalnego dotyczącego oszustwa oraz fałszywej reklamy, które obejmuje 39 osób powiązanych z VW. Jeśli prokuratura udowodni zmowę w sprawie oszustw związanych z emisją spalin lub inne praktyki, producentom grożą ogromne kary finansowe. Informacja o spisku pojawiła się, w momencie rozpoczęcia procesu inwestorów, którzy domagają się od VW 9 mld euro w związku z Dieselgate.
Wśród 16 000 stron dokumentów, którymi dysponują prokuratorzy znajdują się w również e-maile, które wskazują na możliwą zmowę wśród producentów samochodów w celu zmniejszenia zbiorników Adblue, mimo iż były zbyt małe.
„Ocena została przeprowadzona również przez VW, BMW i Daimlera”
– informował szeroko rozpowszechniony e-mail od Audi.
Handelsblatt informował w ubiegłym roku o prezentacji Audi, według której wszyscy producenci samochodów uważali, że zbiorniki muszą być małe. Mówiono o
„zobowiązaniu niemieckich producentów samochodów na poziomie zarządu”
Inne dokumenty pokazują, że wszystkie trzy koncerny przedstawiły dostawcom niewiarygodnie podobne wymagania w kwestii wielkości zbiorników Adblue. Jak powiedział jeden z inżynierów, specyfikacje wskazywały, że do zneutralizowania dwutlenku azotu wystarczy jeden litr AdBlue na tysiąc kilometrów podczas gdy w rzeczywistości potrzeba było co najmniej trzy litry. Ilość płynu w zbiorniku nigdy nie wystarczyłaby na 16 000 kilometrów (10 000 mil) pomiędzy serwisowaniem.
„Grupa Zadaniowa Urządzenia Oszukującego”
Dokumenty wskazują, że producenci samochodów byli świadomi problemu. E-mail od szefa działu VW do inżyniera Daimlera w 2012 roku wyglądał niczym alarm z powodu zaplanowanego spotkania z władzami na temat
„wskazań grupy zadaniowej urządzenia oszukującego Audi, BMW, Daimler, Porsche i VW”
Producenci samochodów odmówili komentarza, powtarzając tylko, że oferują swoją pełną współpracę podczas dochodzenia. Zwłaszcza BMW rozróżniło zarzuty dotyczące zmowy i śledztwa w sprawie urządzeń oszukujących. Producent zauważył, że nie został oskarżony o oszustwa związane z emisją spalin. Firma twierdzi, że nic nie wie o grupie zadaniowej urządzeń oszukujących.
W międzyczasie, Handelsblatt dowiedział się, że wielu menedżerów VW, którzy zostali zwolnieni w ostatnim miesiącu, pozwali VW za bezprawne rozwiązanie umowy, twierdząc, że to firma była odpowiedzialna za politykę dotyczącą diesla. Należą do nich były szef działu rozwoju Jakob Neusser oraz szefowie działu jednostek napędowych: Rudolf Krebs i Falko Rudoph. Ich prawnicy odmówili komentarza.