Aktualności

5 sierpnia 2019

Audi zaangażowane dużo bardziej w dieselgate, niż do tej pory sądzono

Chociaż minęły prawie cztery lata od wybuchu skandalu Volkswagen Dieselgate, wciąż pojawia się więcej informacji, które szokują. Tym razem okazuje się, że Audi odegrało znacznie większą rolę w skandalu ze spalinami niż ktokolwiek wcześniej sądził.

Nowe informacje wyszły na jaw dzięki niemieckiemu dziennikowi Handelsblatt i bawarskiemu nadawcy Bayerische Rundfunk. Sprawa sięga 2007 i 2008 roku, kiedy inżynierowie Audi zdali sobie sprawę, że opracowana przez nich nowa generacja tak zwanych czystych silników wysokoprężnych nie spełniłaby bardziej rygorystycznych m.in. w USA, kluczowym rynku. „Nie zrobimy tego bez kilku brudnych sztuczek” – czytamy w jednym z e-maili inżynierów Audi.

Inne e-maile uzyskane w niemieckim dochodzeniu ujawniają, że menedżerowie oraz inżynierowie Audi omawiają „urządzenia oszukujące” i „omijanie cyklu testowego”. Już w 2003 roku twórca oprogramowania Audi napisał w e-mailu, że „CARB tego nie zauważy” w odniesieniu do instytucji kontrolującej jakość powietrza w Kalifornii. CARB później zmusiła VW do odkupienia lub naprawy ponad 400 000 pojazdów w USA.

Inżynierowie zaprojektowali rozwiązanie, które wtryskiwało AdBlue do układu wydechowego. Ale problem polegał na tym, że zbiorniki AdBlue muszą być bardzo mało, bo na większe nie ma w samochodzie miejsca. Z tego powodu projektanci zmniejszyli dawkę AdBlue poza cyklem testowym tak, aby właściciel zamiast uzupełniać płyn co 2000 kilometrów, robił to co 15000 kilometrów w serwisie. W ten sposób ominięto problem małego zbiornika ale auta zatruwały powietrze znacznie bardziej, niż dopuszczały to normy.

Menadżerowie koncernu byli tego w pełni świadomi. W premedytacją zaplanowali to oszustwo.

, , , , , , ,