Aktualności

20 kwietnia 2020

Diesle nie takie złe? Szykuje się wielki powrót!

Afera dieselgate sprawiła, że w krótkim czasie silniki wysokoprężne stały się wrogiem publicznym numer jeden. Niestety, wprowadzanie coraz to bardziej wyśrubowanych norm emisji spalin sprawiło, że europejski przemysł motoryzacyjny znalazł się właśnie w dramatycznej sytuacji. Czy ratunkiem dla samochodowych potentatów ze Starego Kontynentu okaże się… silnik Diesla?

Jeszcze w 2015 roku udział aut z silnikiem Diesla w ogóle rejestracji nowych samochodów osobowych w Europie wynosił 48 proc. Z danych ACEA (Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Samochodów) wynika, że w ubiegłym roku było to już tylko 32 proc.

Nie byłoby w tym może nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że od pierwszego stycznia 2020 obowiązują nowe normy emisji spalin. Zgodnie z nimi 95 proc. pojazdów sprzedawanych przez danego producenta emitować może nie więcej niż 95 gramów CO2 na kilometr, a każdy gram emisji ponad normę powoduje naliczanie ogromnych kar. Problem w tym, ze emisja CO2 jest wprost proporcjonalna do ilości zużytego paliwa, a – jak powszechnie wiadomo – samochody z silnikami benzynowymi zużywają go więcej. W efekcie średnia emisja CO2 dla samochodu osobowego w 2018 roku wynosiła już 120,6 CO2/km (z tendencją wzrostową). Efekt jest taki, że producentom nie opłaca się dziś sprzedawać pojazdów z silnikami benzynowymi, które stanowią większość oferty, a ceny i infrastruktura aut elektrycznych daleko odbiegają od oczekiwań nabywców!

Ratunkiem okazać by się mogły właśnie auta z niewielkimi silnikami wysokoprężnymi, ale – w wyniku afery dieselgate i działań ekologów (np. zakaz wjazdu do centrów miast) popyt na tego typu pojazdy skokowo zmalał. Niewykluczone więc, że w najbliższym czasie będziemy świadkami prób ocieplenia wizerunku diesli, w czym pomóc mają m.in. najnowsze testy i dane dotyczące ich rzeczywistego wpływu na środowisko.

więcej: https://motoryzacja.interia.pl/wiadomosci/news-diesle-nie-takie-zle-szykuje-sie-wielki-powrot,nId,4439348

,