Martin Führ wysuwa poważne zarzuty wobec Alexandra Dobrindta i Federalnego Urzędu Ruchu Drogowego (KBA) w związku z błędną interpretacją obowiązujących przepisów.
Federalny Urząd Ruchu Drogowego oraz kierowane przez Alexandra Dobrindta (CSU) Ministerstwo Transportu w związku z aferą spalinową błędnie zinterpretowały obowiązujące przepisy, co w efekcie może nawet oznaczać popełnienie przestępstwa. Do takich wniosków doszedł profesor prawa z Darmstadt Martin Führ w swojej ekspertyzie przeprowadzonej na zlecenie komisji Budestagu badającej tę sprawę. Opinia ta, o której jako pierwszy poinformował magazyn ZDF „Frontal 21“, jest teraz dostępna dla taz.
Komisja badawcza Ministerstwa transportu ustaliła, że niemal wszyscy producenci silników wysokoprężnych stosują urządzenia obniżające sprawność, które powodują nadmierną emisję tlenków azotu w trakcie faktycznej eksploatacji. Za wyjątkiem koncernu VW komisja traktuje jednak takie postępowanie nie jako działanie karalne, lecz objęte derogacjami.
Tę podzielaną przez ministra Dobrindta opinię odrzuca Martin Führ. Stwierdza on, że nie ma „żadnego uzasadnienia” dla stosowania urządzeń obniżających wydajność oczyszczania gazów spalinowych np. w niższych temperaturach. Dla wykorzystujących je pojazdów oznaczałoby to, że „świadectwa homologacje były od samego początku niezgodne z prawem“ i należałoby je cofnąć.
Federalnemu Urzędowi Ruchu Drogowego podlegającemu pod ministerstwo Dobrindta ekspertyza ta zarzuca „ciągłe i poważne naruszanie prawa“. Oprócz konsekwencji politycznych może to mieć także i skutki prawne. „Negowanie prawa przez zainteresowane podmioty“ stanowiłoby uzasadnienie dla weryfikacji karalności. Producenci mogli działać „w zmowie z podmiotami publicznymi“ – prawnicy rozumieją przez to swego rodzaju milczące, niedozwolone współdziałanie.
Do momentu zamknięcia wydania Ministerstwo transportu nie skomentowało wyników ekspertyzy.
Tłumaczenie artykułu:
http://www.taz.de/!5349298/