(…) Pierwsze zdarzenie, jeżeli zostanie potwierdzone, jeszcze bardziej podkopałoby linię obrony Volkswagena, który twierdzi, że cały skandal to spisek zaplanowany przez grupę nieuczciwych inżynierów z centrali w Wolfsburgu. Co gorsza osoby uczestniczące w spisku miały za zadanie wyjaśnić całą tę sprawę. Gazeta Bild am Sonntag zdobyła protokół ze spotkania, które odbyło się w lutym 2013 roku, na którym Axel Eiser, szef Audi ds. układów napędowych, rzekomo naciskał na członków kadry dyrektorskiej Volkswagena, aby dostarczyli oprogramowanie możliwie jak najszybciej:
“Kiedy będziemy w posiadaniu programu zmianowego z optymalizacją cyklu?
…(program) “musi być skonfigurowany tak, aby w czasie testu na hamowni był w 100% aktywny, natomiast gdy będzie w rękach klienta – tylko w 0,01%.”
Co więcej gazeta Bild doniosła, że Audi nadal sprzedawał samochody, które korzystały z tego oprogramowania aż do maja bieżącego roku, czyli przez okres dziewięciu miesięcy od daty wybuchu skandalu. Cała ta sytuacja jest mniej skandaliczna niż się wydaje. Amerykańskie organy regulacyjne mniej się martwią emisjami dwutlenku węgla niż emisjami tlenków azotu. Jednak cała sytuacja obrazuje przynajmniej w jakim stopniu Volkswagen padł ofiarą własnej propagandy, gdy musiał zaprojektować systemy ograniczania emisji.
Zgodnie z ustawodawstwem unijnym, które powstało pod dużym naciskiem branży motoryzacyjnej, oprogramowanie w samochodzie może wyłączyć systemy ograniczania emisji w przypadku gdy jego stosowanie zniszczyłoby silnik. Gazeta Bild doniosła, że celem oprogramowania była praca w trybie “rozgrzewania” , lecz tak naprawdę włączało się w momencie wykrycia, że nikt nie obracał kierownicą. Można z tego wyciągnąć taki wniosek, że oprogramowanie tak naprawdę rozpoznawało warunki laboratoryjne, a jego celem nie była ochrona silnika w zimne alpejskie poranki.
Ten sam wyżej wspomniany Axel Eiser w sposób żenujący posługiwał się tego typu argumentami technicznymi, żeby bronić firmy w parlamencie europejskim w lipcu br., twierdząc, że krytycy firmy nie rozumieją złożoności wszystkich czynników w zaistniałej sytuacji.
“Wiele samozwańczych organizacji pozarządowych niekoniecznie jest w stanie wykonać pomiary na miejscu biorąc pod uwagę wszystkie istotne aspekty,” – powiedział Eiser w czasie przesłuchania w czasie którego on i pozostali dyrektorzy Volkswagena zadali sobie trud, aby podkreślić w jaki sposób dostali nauczkę w związku ze skandalem.
Tłumaczenie fragmentu artykułu:
http://fortune.com/2016/11/07/vw-dieselgate-more-bad-news/