Właściciele pojazdów z wadliwymi dieslami skarżą się na opóźnienia w wypłatach odszkodowań i masę papierkowej roboty. Volkswagen tłumaczy, że został zasypany wnioskami. Z końcem października sędzia Charles Breyer, przychylił się do roszczeń właścicieli pojazdów z 2-litrowymi silnikami, wyposażonymi w oprogramowanie oszukujące kontrole emisji spalin. W rezultacie, prawie 500 tys. klientów Volkswagena może ubiegać się o odkupienie pojazdu przez koncern. Producent ma przeznaczyć na ten cel 10 mld dolarów.
Zgodnie z amerykańskimi przepisami, Volkswagen ma 10 dni roboczych na rozpatrzenie każdej z aplikacji. Jeśli wniosek jest kompletny, w ciągu kolejnych 10 dni musi złożyć ofertę wykupu samochodu. Właściciele pojazdów mówią, że trwa to o wiele dłużej i nie mogą doczekać się rekompensat. Ponadto skarżą się na ogrom papierkowej roboty, nawet gdy wniosek został już złożony i uznany za kompletny. Volkswagen tłumaczy opóźnienia ogromną ilością aplikacji, ale niektórzy klienci oceniają takie działanie jako działanie na zwłokę.
Podobna sytuacja panuje w Polsce. Volkswagen opieszale prowadzi akcję napraw i zwleka z publikowaniem jakiegokolwiek stanowiska w sprawie swojego oszustwa. Rzecznik prasowy koncernu, Tomasz Tondera, nie chce komentować tej sytuacji.