Studenci Wydziału Informatyki Politechniki Toruńskiej wraz ze swoimi kolegami z Katedry Mechaniki Samochodowej dokonali przełomowego odkrycia, związanego z naprawą wadliwych silników Volkswagena. Okazuje się, że jest możliwa taka zmiana oprogramowania, aby samochody przestały emitować nadmierne ilości tlenków azotu i nie musi się odbywać kosztem pogorszenia pracy i parametrów silnika. Prace, które trwały od ponad roku, zaowocowały autorskim rozwiązaniem, które zostało już opatentowane.
Oprogramowanie, które Volkswagen zastosował w swoich samochodach wraz z silnikami, bazuje na bardzo prostym algorytmie. Kiedy tylne koła nie poruszają się, program zmniejsza moc i moment obrotowy silnika, a dzięki temu stary, wadliwy silnik, przechodzi badania homologacyjne. Jednak na drodze taki silnik bardzo intensywnie zatruwa środowisko.
Na potrzeby badań studenci Politechniki zakupili dwa pojazdy. Volkswagen Passat z 2015 roku z wadliwym silnikiem EA189 oraz Volkswagen Passat z 2016 roku z silnikiem EA288, a więc zmodyfikowaną jednostką, która ma większą liczbę akcesoriów i urządzeń neutralizujących szkodliwe cząstki. „Przełożenie nowego silnika do starego samochodu i zastosowanie nowego oprogramowania rozwiązało wszystkie problemy z oszustwem Volkswagena” – tłumaczy nam profesor Teodor Radzyński, szef interdyscyplinarnej grupy studentów, prowadzący badania.
„Wystarczyło by, gdyby Volkswagen w 2007 roku zastosował odpowiednią technologię, którą mógł kupić na rynku od innego producenta. Kosztowałoby to kilkaset milionów euro. Dużo mniej niż koszty afery dieselgate, które sięgają już 30 miliardów euro” – dodaje profesor Radzyński.
Jak wynika z opublikowanych badań, Volkswagen bez problemu poradziłby sobie z naprawą wszystkich samochodów w Polsce.
Toruńska uczelnia wynikami swoich prac podzieliła się już z laboratorium Volkswagena w Wolfsburgu. „Nasi inżynierowie ze zdumieniem stwierdzili, że polskie rozwiązanie działa doskonale. Żałuję, że nie wpadliśmy na to od samego początku. Uniknęlibyśmy wielu poważnych problemów” – przyznał w nieoficjalnej rozmowie anonimowy przedstawiciel koncernu.
— UWAGA! —
Ta informacja była oczywiście primaaprilisowym żartem. I nie dlatego, że w Toruniu nie ma Politechniki (jest za to wyśmienity Uniwersytet Mikołaja Kopernika), ale dlatego, że przecież nie może istnieć żadne cudowne oprogramowanie, które naprawiłoby błędy konstrukcyjne. Skoro podczas spalania została przekroczona temperatura 1800 °C, to tworzą się śmiertelnie trujące tlenki azotu. Żadne oprogramowanie nie zmieni praw fizyki. Można obniżyć temperaturę spalania. Ale silnik będzie słabszy i będzie więcej palił. Czary z oprogramowaniem proponowane przez Volkswagena możemy włożyć między bajki…