Nalot niemieckich śledczych na biura kancelarii Jones Day w Monachium może prowadzić do bardzo różnych wniosków. Z jednej strony obserwujemy Volkswagena, który nie chce wyjawić wszystkich informacji na światło dzienne, a z drugiej kancelarię, która broni się etyką prawniczą. Jones Day jest firmą prawniczą wynajętą przez Volkswagena w 2015 roku, w celu przeprowadzenia wewnętrznego śledztwa w niemieckim koncernie. Kancelaria miała za zadanie dowiedzieć się, kto jest odpowiedzialny za skandal Dieselgate i dostarczyć raport władzom w Europie i Stanach Zjednoczonych. Na podstawie tych ustaleń, Volkswagen przyznał się do oszustw w sądzie w Detroit w marcu tego roku.
Okazuje się, że władze Niemiec nie były wystarczająco zadowolone z wyników śledztwa, jakie dostarczyło Jones Day. Przypomnijmy, że niedawno przeprowadzono serię nalotów na biura tej kancelarii w Niemczech. Stawia to firmę prawniczą w niezbyt dobrym świetle. Z jednej strony prawnicy Jones Day są chronieni etyką i prawem przywileju, a z drugiej padają oskarżenia o tuszowanie wyników dochodzenia.
Wewnętrzne śledztwa były stosunkowo powszechne w USA przez dziesięciolecia. Mogą się one jednak wiązać się z problemem lojalności kancelarii wobec firmy, która ją wynajmuje. Mimo to władze niemieckie twierdzą, że gdy firma Jones Day została wynajęta przez Volkswagena, nie funkcjonowała jako przedstawiciel prawny koncernu i prawo przywileju tego przypadku nie dotyczy.
Rachel Cannon partner firmy Dentons USA mówi, że władze Niemiec wierzą, że mogą wykorzystać dane o Volkswagenie zgromadzone przez Jones Day, ponieważ celem jest ściganie poszczególnych pracowników, którzy nie są reprezentowani przez firmę. Dodaje, że rząd powinien być bardzo ostrożny w takich działaniach. Jeden fałszywy krok, a cała sprawa może ujawnić morze naruszonych praw.
Volkswagen gwałtownie zareagował na przeszukania Jones Day w Niemczech. Przedstawiciele producenta samochodów mówią, że takie działania są „nie do przyjęcia” i „wyraźnie naruszają zasady praworządności”.
Bez względu na to, co ujawni lub czego nie ujawni śledztwo, opinia publiczna i tak ma wrażenie, że Volkswagen za bardzo broni się przed wypłynięciem prawdy na światło dzienne.