Samochody z silnikiem wysokoprężnym były podstawą europejskiego rynku samochodowego. Obecnie Diesle zmagają z groźbą wprowadzenia zakazu wjazdu do miast w Europie – pisze w raporcie Automotive News. Dla wielu producentów aut Diesle są kluczem do strategii redukcji CO2 ze względu na mniejsze spalanie w porównaniu do silników benzynowych.
Kolejne okoliczności przemawiające przeciwko Dieslom powodują, że producentom będzie coraz trudniej spełnić określony przez Unię Europejską cel emisji CO2 wynoszący średnio 95 g/km. W przypadku nieprzestrzegania przepisów koncerny zapłacą ogromne grzywny. Stuttgart rozważa zakaz wjazdu Diesli starszych niż trzy lata już od przyszłego roku. Następnym miastem, w którym pojawi się zakaz, może być Monachium.
W ubiegłym roku burmistrzowie Paryża, Madrytu i Meksyku przedstawili plan zakazu wjazdu samochodów wysokoprężnych do tych miast do 2025 roku. Tuż przed tą propozycją, rządy 13 krajów Europy oraz Ameryki Północnej ogłosiły swój projekt restrykcji dla wszystkich samochodów, zarówno benzynowych jak i wysokoprężnych do 2050 roku.
Dodatkowo w październiku tego roku Londyn nałoży dodatkową „opłatę toksyczności” w wysokości 10 funtów na Diesle, które nie spełniają normy Euro 4. Podanie tej informacji miało efekt natychmiastowy. Pojazdy wysokoprężne w marcu stanowiły już tylko ok. 40 proc. całej sprzedaży samochodów. Zgodnie z raportem jest to spadek z 45,8 proc. uzyskanych w zeszłym roku. Szczyt nastąpił w 2012 roku, kiedy to sprzedaż Diesli wyniosła 48,1 proc. Na rynku europejskim udział pojazdów wysokoprężnych spadł w pierwszych trzech miesiącach 2017 roku z 50 proc do 46 proc. w 2016 roku. Dane pochodzą z JATO Dynamics.
Wśród niemieckich marek luksusowych największy udział Diesli w Europie ma BMW, natomiast w Volvo pojazdy wysokoprężne stanowią 80 proc. wszystkich samochodów. Zgodnie z danymi JATO Dynamics także Land Rover jest w większości reprezentowany przez modele z silnikiem wysokoprężnym. Niektórzy eksperci uważają, że marki premium, które kładą większy nacisk na produkcję Diesli, powinny mieć mniejsze powody do obaw, ponieważ dysponują silną sprzedażą flotową w Europie.
Klienci flotowi zazwyczaj korzystają ze swoich samochodów przez dwa do trzech lat, a następnie je zwracają. Tymczasem klienci prywatni stają się właścicielami pojazdów na dłuższy czas. Oznacza to, że są ostrożniejsi i lepiej rozważają fakt, że Diesle mogą zostać zakazane w nadchodzących latach – mówi raport.
Jedną z marek, w którą zmiany mogą uderzyć najbardziej, jest Peugeot. Prawie połowa sprzedaży tego producenta obejmuje modele z dieslem. Według raportu, w pierwszych trzech miesiącach tego roku, sprzedaż Diesli Peugeota była nawet większa niż u marek z Grupy Volkswagena.
Tobias Ulbrich, specjalista do spraw prawa transportowego z niemieckiej firmy Rogert & Ulbrich z Dusseldorfu twierdzi, że producenci doprowadzili do zakazów swoim „skandalicznym zachowaniem”. Prawnik reprezentuje ok. 1700 właścicieli pojazdów Volkswagena, którzy pozwali producenta z Wolfsburga za szkody. Twierdzą, że ich Volkswageny straciły wartość odsprzedaży pod wpływem skandalu i wynikającej z niego akcji serwisowej.
W środowisku, w którym zakazy stanowią bezpośrednie zagrożenie, osoby regularnie poruszające się po głównych obszarach metropolitalnych w żadnym wypadku nie kupią Diesla – bez względu na twierdzenia producentów o rzekomej czystości tych samochodów
– powiedział Ulbrich. Dodał, że zakazy wjazdu są wynikiem niespełnienia przez producentów limitów emisji NOx.