Mimo toczącego się dochodzenia byli prezesi i dyrektorzy Volkswagen Group nie muszą obawiać się, że zapuka do nich niemiecka policja.
– Nie widzimy powodów dla których musielibyśmy zastosować taki środek. Nie ma niebezpieczeństwa ucieczki – powiedział agencji Reutera rzecznik prokuratury w Brunszwiku, która prowadzi dochodzenie w sprawie manipulacji danymi o emisji spalin w silnikach diesla.
– Większość podejrzanych mieszka i pracuje w Niemczech i nikt się nie uchylał jak dotąd od kontaktów ze śledczymi – podkreślił rzecznik.
Prokuratura w Brunszwiku prowadzi dochodzenie przeciwko 37 osobom, w tym także przeciwko Martinowi Winterkornowi, byłemu prezesowi całego koncernu,
W zeszłym tygodniu na aresztowanie podejrzanego zdecydowała się prokuratura w Monachium. Zatrzymany został jeden z dyrektorów odpowiedzialnych za rozwój silników diesla w Audi. Zatrzymany jest obywatelem Włoch – informuje dziennik „Süddeutsche Zeitung”.
Szefowie VW od dawna wiedzieli o manipulacjach
Niemiecki „Bild am Sonntag” napisał, że były prezes VW Martin Winterkorn oraz były szef marki Herbert Diess zostali poinformowani o manipulacjach danymi o emisji spalin w dieslach już 27 lipca 2015 roku. Dziennik powołał się na zeznania świadka koronnego, byłego inżyniera pracującego w koncernie VW.
Winterkorn i Diess zostali szczegółowo poinformowani o manipulacjach, szczegółach technicznych oraz o tym, że może to dotyczyć w sumie 11 mln samochodów wyprodukowanych przez koncern. I to wszystko dwa miesiące przed wybuchem skandalu.
Gazeta cytując świadka koronnego pisze, iż odniósł on wrażenie, że Winterkorn nie był zaskoczony jego informacjami. –
Miałem wrażenie, że nie słyszy o tym po raz pierwszy
– twierdzi świadek. Volkswagen odmawia komentarzy, twierdząc, że nie może omawiać szczegółów toczącego się dochodzenia.
Źródło: http://www.rp.pl/Motoryzacja/307109898-Byli-szefowie-Volkswagena-nie-musza-sie-bac.html