Wyniki badań dwóch uniwersytetów wykazały, że rola Boscha w stworzeniu oprogramowania fałszującego testy emisji spalin była znacząca.
Wspólne badanie przeprowadzone przez Uniwersytet Kalifornijski w San Diego oraz Ruhr-Universitat Bochum w Niemczech wykazało, że wkład Boscha, dostawcy elektroniki, w oszustwo emisji Volkswagena (i prawdopodobnie także FCA) było bardziej znaczące, niż początkowo sugerowano.
Studium wskazuje, że „[…] istnieją mocne dowody na to, że oba urządzenia oszukujące zostały stworzone przez Boscha, a następnie wykorzystane w pojazdach odpowiednio Volkswagena i Fiata” – donosi Bloomberg.
Ponieważ badanie zostało przeprowadzone przez instytucje akademickie, dokumentacja wykorzystana do oceny roli Boscha w skandalu pochodziła spoza firmy, a dokładniej z portali wsparcia technicznego oraz ze stron internetowych entuzjastów. Z tego powodu, badacze zaznaczają, że ich dokumenty źródłowe nie zostały poddane autoryzacji przez Boscha.
Stopień, w jakim Bosch był zaangażowany w stworzeniu obejścia dla testów emisji, jest wciąż dużą niewiadomą w skandalu Dieselgate Volkswagena, do którego dołączyły także niedawne zarzuty przeciwko FCA. Rola Boscha w rozwoju układów napędowych może różnić się w zależności od pojazdu. W niektórych przypadkach firma współpracowała bezpośrednio z producentami samochodów, w innych dostarczała tyko oprogramowanie.
Jeśli w sprawie Volkswagena i FCA, prawdą okaże się druga ewentualność, będzie to oznaczało, że rola Boscha w skandalu była ograniczona wyłącznie do dostarczenia środka do ominięcia przepisów. Z kolei pierwszy przypadek potwierdzi zarzuty, że firma spiskowała z koncernami motoryzacyjnymi, aby naginać przepisy.
Bosch odmówił komentarza na temat samego badania, a także wniosków, do których doszli badacze. Firma powołała się na fakt, że sprawa jest wciąż badana i uwikłana w sądowe spory.