Pięć lat po wykryciu afery Volkswagena rozpoczął się w Monachium pierwszy w Niemczech proces w tej sprawie.
Przed Sądem Krajowym w Monachium dziś (30.09.2020) odpowiada były szef Audi Rupert Stadler i trzech innych oskarżonych. Ciążą na nich zarzuty oszustwa, pośredniego fałszowania dokumentów i rozpowszechniania wprowadzających w błąd reklam. Tylko za „szczególnie ciężki przypadek oszustwa” grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.
Proces w więzieniu
Proces toczy się w jednym z największych więzień w Niemczech – zakładzie penitencjarnym Stadelheim w Monachium. Nie jest to jednak żaden omen, tylko zmusiły do tego wymogi higieny i zachowania dystansu narzucone pandemią COVID-19, podkreślił rzecznik Sądu Krajowego. Proces odbywa się w postawionej sądowi do dyspozycji, największej sali zakładu karnego.
Ze względu na ryzyko zakażenia koronawirusem, liczba publiczności jest ograniczona do zaledwie 20 osób, przy czym samych akredytowanych dziennikarzy jest już 280.
Poważne zarzuty
Rupert Stadler od końca 2015 roku miał wiedzieć, że także Audi, należący do koncernu Volkswagen AG, jest wplątany w fałszowanie wyników testów emisji spalin, a mimo to nadal prowadził sprzedaż manipulowanych samochodów. Stadler, który blisko dwa lata temu opuścił Grupę Volkswagen, zaprzecza stawianym mu zarzutom.
Jeszcze bardziej poważne są zarzuty ciążące na trzech pozostałych oskarżonych, wśród nich byłym szefie rozwoju Porsche Wolfgangu Hatz: on i dwóch wiodących inżynierów miało zlecić od 2009 roku manipulowanie pomiarami emisji spalin.
Podczas gdy w przypadku Stadlera prokuratura szacuje wyrządzone przez niego szkody materialne na ponad 27 mld euro, pozostali trzej oskarżeni mieli spowodować szkody rzędu 3,1 mld euro.
Pierwszego dnia rozprawy przewidziano przedstawienie około stustronicowego aktu oskarżenia. Czterej oskarżeni mają się wypowiedzieć dopiero drugiego dnia rozprawy, w przyszły wtorek (6.10.2020). Walter Lechner, obrońca inżyniera Giovanniego P. oskarżonego o współudział w manipulowaniu pomiarami emisji spalin, wysunął wątpliwości co do karalności postępowania swojego klienta. Według niego, chodzi o „winę organizacyjną”, czyli odpowiedzialność ponoszoną przez zakłady samochodowe.
Mamuci proces
Przed odczytaniem aktu oskarżenia obrońca Ruperta Stadlera domagał się od wszystkich sędziów uczestniczących w procesie, by przedstawili informacje, czy oni sami lub osoby z ich rodziny korzystali w latach 2009 – 2020 z samochodów koncernu Volkswagen z silnikiem diesla. Informacja jest potrzebna ze względu na obawę o stronniczość. Sąd zapowiedział, że „w odpowiednim czasie” odpowie na wniosek.
Czterech oskarżonych czeka mamuci proces. Przewidzianych jest 181 dni rozprawy do końca 2022 roku. Jak powiedziała rzeczniczka prokuratury, nie można jeszcze przewidzieć, czy zapadną wówczas wyroki.