Jeśli niedawno zamówiłeś Audi A6 lub A7 z trzylitrowym dieslem możesz mieć problem z jego odbiorem. Wykryto w nim nielegalne oprogramowanie, które ukrywa fakt, że samochód nie spełnia norm emisji spalin i emituje kilka razy więcej tlenków niż powinien. Dlatego niemiecki urząd KBA zabronił rejestracji tych samochodów. Mamy 2018 rok a jak widać z powyższego, niemiecki koncern nadal, wbrew wszystkiemu, ukrywa przed rynkiem kolejne tajemnice. I robi to 3 lata po wybuchu afery!
Audi w swoim oświadczeniu na temat zakazu użyło po raz kolejnych eufemizmów typu „nietypowe” zachowanie silnika i „anomalie”. Tymczasem prawda jest taka, że po raz kolejny n iemiecki producent oszukał klientów i władze homologacyjne. Dlatego KBA ogłosiło akcję przywoławczą dla wszystkich aut tego typu w Niemczech i kazało sprzedaży. W samych Niemczech problemem objętych jest 33 tysiące samochodów, natomiast łącznie z Polską oraz innymi krajami jest to 60 tysięcy.
Co jest szokujące, to fakt, że wadliwe Audi A6 i A7 miały należeć do nowej klasy czystych samochodów, spełniających normę Euro 6. Oznacza to także, że mimo wielu zapewnień i obietnic firma nadal nie spełnia norm ochrony środowiska i zwyczajnie nas truje.