Od momentu wybuchu afery Volkswagena upłynęły blisko trzy lata. Jako klienci jesteśmy postawieni w bardzo trudnej sytuacji. Najpierw oszukał nas producent, dostarczając samochód niezgodny z normami, teraz próbuje się nas drugi raz oszukać, zmuszając do akcji serwisowej, która jak wiemy niewiele zmienia w zakresie ochrony środowiska natomiast sprawia wiele problemów – w tym zwiększone użycie paliwa a na samym końcu będziemy jeszcze prawdopodobnie ukarani utratą wartości używanego samochodu i obostrzeniami w zakresie wjazdu do niektórych europejskich miast.
Powstaje pytanie, dlaczego do tej pory Volkswagen nie otrzymał w Polsce żadnej kary i jest najwyraźniej ulgowo traktowany przez władzę? Akcja naprawcza, którą zatwierdził niemiecki urząd KBA, w bardzo niewielkim stopniu poprawia emisję tlenków azotu, które są główną przyczyną problemów zdrowotnych w zakresie emisji w transporcie samochodowym. Według opinii ekspertów emisja tlenków azotu zmniejsza się maksymalnie od 20 do 30% a to oznacza, że nasze samochody po naprawie nadal są niezgodne z tym, co obiecał nam producent. Jednocześnie zwiększa się zużycie paliwa a samochody zaczynają trapić liczne uciążliwe awarie, z utratą mocy włącznie.
Przez ostatnie trzy lata rząd nie zrobił nic, by pomóc kierowcom wadliwych samochodów. Po raz kolejny kierowcy a jednocześnie klienci zostali potraktowani jak grupa, która jest dobra do płacenia coraz wyższych podatków, natomiast w zamian nie otrzymuje zbyt wiele.
Dlatego czas postawić w przestrzeni publicznej pytanie: dlaczego do tej pory Polska nie nałożyła na Volkswagena żadnych kar i dlaczego Transportowy Dozór Techniczny oraz Ministerstwo Infrastruktury dopuszczają do prowadzenia akcji naprawczej przez koncern Volkswagen bez weryfikacji efektów tej akcji, wiedząc o problemach, jakie ona sprawia oraz wiedząc o braku jej skuteczności.