Klienci Volkswagena nie czują się bezpiecznie w swoich samochodach po dokonaniu aktualizacji oprogramowania przez niemieckiego producenta – wykazało śledztwo przeprowadzone przez „The Sun Online”.
VAG, który sprzedaje samochody pod markami Audi, Bentley, Bugatti, Lamborghini, Porsche, SEAT, Skoda i Volkswagen ogłosił akcję naprawczą w Wielkiej Brytanii. Tożsamą z tą, która ma miejsce w Polsce. Akcja miała na celu aktualizację oprogramowania 2-litrowych jednostek EA 189 objętych aferą Dieselgate. Po dokonaniu „napraw”, klienci skarżyli się na obniżenie sprawności swoich pojazdów. Twierdzili wręcz, że boją się nimi jeździć. Na łamach Volkswagen Diesel Customer Forum można przeczytać o przerażających doświadczeniach. Najczęstszym przypadkiem było wprowadzenie pojazdu w specjalny tryb ochronny. Jest to funkcja mająca na celu ochronę silnika, jest uruchamiana przy wysokich temperaturach. Pozwala na jazdę wyłącznie z niewielką prędkością, a przyspieszenie jest blokowane.
Becki Gibbons jest jedną z klientek niemieckiego producenta. Oddała swoje Audi A3 z rocznika 2012 do lokalnego dealera w październiku, po otrzymaniu listu od Volkswagena. Według Pani Gibbons, wcześniej z samochodem nic poważnego się nie działo. Zaledwie tydzień po przeprowadzeniu serwisu, samochód stracił moc podczas jazdy z prędkością 60 mil/h zmuszając ją do zjazdu na pobocze. W styczniu sytuacja wydarzyła się ponownie i samochód został ponownie oddany do dealera. Zdiagnozowano usterkę systemu recyrkulacji spalin EGR. Wymiana została wyceniona na 1200 funtów. Pani Gibbons dowiedziała się, że wymiana będzie bezpłatna, ale tylko „ze względu na dobrą reputację firmy”. Naciskano, że usterka nie jest spowodowana aktualizacją oprogramowania.
Dwa miesiące po wymianie EGR, Becki doświadczyła ponownego spadku mocy. Podróżowała wówczas ze swoją córką oraz drugim dzieckiem w samochodzie do Walii. Gdy pojawiły się problemy, nie było utwardzonego pobocza, a samochód jadący z tyłu musiał gwałtownie ominąć pojazd Becki. „To było jak horror, mogło dojść do najgorszego” – mówi kobieta. Na szczęście nie doszło do żadnego wypadku, ale od tamtej pory Becki Gibbons boi się jeździć swoim samochodem, zwłaszcza z dzieckiem.
Becki Gibbons nie jest odosobniona. Podobnych przypadków jest bardzo dużo. Także w Polsce, gdzie osoby zgłaszające się do naszego Stowarzyszenia również zgłaszają problemy po naprawach.