Volkswagen jest pogrążony w skandalach związanych z zanieczyszczeniem powietrza oraz okrucieństwem wobec zwierząt. Producent sprzedał 11 mln samochodów, które wytwarzają znacznie więcej zanieczyszczeń niż przewidują to normy. Te samochody w ogóle nie powinny jeździć po naszych drogach. Ma to szkodliwy wpływ na zdrowie i jest haniebną manipulacją testów homologacyjnych. Dwa tygodnie temu wyszły na jaw kolejne rewelacje, które dotyczą badań największego producenta samochodów na świecie.
Okazało się, że w 2014 roku firma zleciła eksperyment, który przeprowadzono na 10 małpach z rodziny makakowatych. Badania miały sprawdzić wpływ dwutlenku azotu na zdrowie. Toksyczny gaz jest wytwarzany przez samochody z silnikami wysokoprężnymi. Volkswagen Beetle, wyposażony w urządzenie oszukujące, którego firma używała do manipulacji w testach laboratoryjnych, pompował opary do komór, w których małpy oglądały kreskówki. Małpy nie tylko cierpiały. Wysokie stężenia tlenku azotu są śmiertelne.
W następnej kolejności wyszło na jaw, że w 2015 roku grupa finansowana przez Volkswagena testowała wpływ tlenków azotu na 25 zdrowych młodych osobach w Niemczech. Często zwraca się uwagę na problem banków, które wyszły z kryzysu finansowego niezreformowane i niekarane, ale wysiłek, jaki VW włożył w zatajenie wpływu swoich samochodów z dieslem na zdrowie ludzi, można uznać za większe przestępstwo. Nie chodzi o niszczenie miejsc pracy i życia poprzez kryzys kredytowy: chodzi o kwestię życia i śmierci. Każdego roku w Londynie prawie 9500 osób umiera przedwcześnie z powodu emisji zbyt wysokich poziomów tlenków azotu w mieście.
Nigdy nie dowiemy się o prawdziwych żniwach oszustwa i lobbingu, w którym VW wziął udział. Wiemy jedynie, że kara jest niewystarczająca. W rzeczywistości VW prawie wcale nie ucierpiał na skutek swoich skandali, mimo że kosztowały producenta więcej niż 25 mld dolarów. Obecnie firma sprzedaje więcej modeli niż kiedykolwiek, a dzięki programowi cięcia kosztów po aferze z dieslem, zarabia coraz więcej.
Rząd również ma w tym swój udział ponieważ nie ukarał niemieckiego giganta za pogardę w stosunku do przepisów chroniących ludzkie zdrowie. Podczas gdy władze Stanów Zjednoczonych narzuciły na producenta karę w wysokości 4,3 mld dolarów, ministrowie naszego rządu nie wywalczyli jeszcze nic. W obliczu takiego strachu VW stwierdził, że nie musi płacić żadnej rekompensaty dla klientów. Dotyczy to blisko 200 tysięcy właścicieli samochodów w Polsce. Skoro nie możemy polegać na rządzie i przemyśle motoryzacyjnym, to do czego nas to prowadzi? Czas, by właściciele pojazdów wykorzystali swoją konsumencką siłę.
Sami, jako konsumenci zadajmy sobie pytanie: kogo chcemy chwalić i nagradzać? Planując wybór kolejnego samochodu warto o tym pamiętać.