Aktualności

10 kwietnia 2018

Kronika afery spalinowej może pogrążyć cały zarząd Audi

28-stronicowy dokument byłego technika Audi, Giovanniego P. może pogrążyć cały zarząd firmy. Z dokumentu wynika, że nawet Rupert Stadler był szczegółowo poinformowany o problemie z emisją spalin. Martin Winterkorn, który musiał opuścić swoje stanowisko w VW również twierdzi, że nic nie wiedział o sprawie

Od tego dokumentu może zależeć los wielu czołowych postaci w firmie Audi, wraz z dyrektorem generalnym Rupertem Stadlerem. Zawiera 28 stron i dotyczy 44 działań. Opisuje wysłane maile oraz przeprowadzone spotkania i wykłady, które najprawdopodobniej odbyły się w firmie z Ingolstadt pomiędzy 8 marca 2006 a 10 lipca 2014 roku. W dokumencie wspomniano lub omówiono wiele istotnych aspektów dla wyjaśnienia skandalu z emisją spalin. Jeśli opisane wydarzenia faktycznie miały miejsce oznacza to, że wielu pracowników, w tym najwyższe kierownictwo, wiedziało o manipulacji testami emisji spalin. Będzie to również dowód na to, że Stadler wraz z zarządem firmy byli świadomi, że zastosowanie roztworu mocznika, czyli płynu Adblue w samochodach firmy, nie będzie wystarczająco efektowne i pojazdy nie spełnią rygorystycznych norm w USA.

Do dokumentu dotarła gazeta Süddeutsche Zeitung, stacja radiowa NDR oraz telewizja WDR. Były inżynier Audi Giovanni P. znajduje się obecnie w areszcie Stadelheim w Monachium. Jego obrońcy Walter Lechner i Klaus Schroth przekazali uzyskaną od P. chronologię wydarzeń do Biura Prokuratora Generalnego w Monachium. Prokuratura prowadzi obecnie śledztwo w sprawie manipulacji firmy Audi. Niemiecki producent jest podejrzany o celowe oszustwo 80 000 właścicieli samochodów z silnikami Diesla w USA, reklamowanych jako ekologiczne. Pismo nosi tytuł: „Dokumenty dot. wiedzy przełożonych Pana P.”

44 punkty dokumentu mają wykazać, że inżynier był tylko trybikiem w całym systemie. Już 9 października 2006 roku, kierownik ds. silników poinformował kilku dyrektorów Audi o podstawowym problemie z wykorzystaniem płynu Adblue. Wśród nich był również były szef Audi, Martin Winterkorn, który wkrótce potem został przeniesiony z firmy spod znaku czterech pierścieni z Ingolstadt do matczynego koncernu Volkswagen w Wolfsburgu. Objął tam stanowisko dyrektora generalnego. Na podstawie prezentacji dla Winterkorna oraz innych czołowych managerów w firmie stało się jasne, że zbiorniki AdBlue, które miały zostać wykorzystane w pojazdach koncernu, były zbyt małe, by ograniczyć emisję spalin.

Strona druga dokumentu opisuje, że w USA zbiorniki zupełnie nie wystarczały, a w Europie były za małe w większości przypadków. Adblue było tylko magicznym słowem dla strategii obniżenia emisji tlenków azotu i podbicia rynków motoryzacyjnych „Czystym Dieslem „, zwłaszcza w USA. Adblue to mieszanka syntetycznego mocznika i wody, która neutralizuje tlenki azotu. Aby klienci nie musieli samodzielnie tankować płynu, AdBlue miał być dolewany podczas regularnych kontroli pojazdów w serwisach. Zbiorniki były jednak za małe, aby zgromadzić wystarczającą ilość mocznika.

Inżynierowie Audi zainstalowali w samochodach nielegalne oprogramowanie, tzw. urządzenia oszukujące. Ich działanie polegało na wyłączeniu systemu kontroli emisji spalin na drodze. Dopuszczalne wartości zanieczyszczeń były przestrzegane jedynie podczas pomiarów na stanowisku kontrolnym. To wystarczyło, by małe zbiorniki Adblue zostały zatwierdzone.

Aresztowany P. już 16 października 2007 roku powiedział kilku kierownikom Audi, że VW Touareg nie spełni przepisów w Stanach Zjednoczonych. Ponadto 14 kwietnia 2008 roku dwóch menedżerów Grupy VW, którzy byli związani również z Audi, otrzymali maile dotyczące problemu. W każdym z opisywanych przypadków dot. modelu Touareg w odpowiednim czasie powinna zapalić się czerwona lampka informująca kierowców o konieczności napełnienia zbiornika AdBlue. Byłaby to jednak katastrofa dla ekologicznej strategii w USA.

Śledztwo w sprawie Audi? Jeszcze nie teraz

Zdecydowano, że lampka ostrzegawcza zaświeci się dopiero po przejechaniu 11 500, a nie po 10 000 mil, co pozwalało na ograniczenie zużycia płynu AdBlue. Nie miało znaczenia, czy system oczyszczania spalin nadal działał, czy nie. Takie wnioski wynikają z dokumentów, które obciążają dwóch wysoko postawionych menedżerów Audi i VW. Süddeutsche Zeitung dysponuje nazwiskami zaangażowanych w sprawę osób, ale na razie nie chce ich ujawniać, aby nie przeszkodzić w dochodzeniu.

Prokuratura w Monachium poinformowała, że przesłuchania P. nie zostały jeszcze zakończone. „Sprawdzamy informacje” – oświadczyła. Do tej pory nie sformułowano zarzutów wobec byłych i obecnych członków zarządu Audi. Podobnie, jak w przypadku byłego członka zarządu VW, Stefana Knirscha, który również pojawia się w harmonogramie działań dotyczących problemu z emisją spalin. 11 października 2013 roku Knirsch został pisemnie poinformowany o „ocenie ryzyka” naruszenia prawa za pomocą urządzenia oszukującego w USA, ale nie poinformował o tym władz. Knirsch nie był jeszcze wówczas członkiem zarządu Audi. Po ujawnieniu afery z emisją spalin został przeniesiony ze względu na swój oczywisty udział w sprawie.

Według gazety nie tylko pojedyncze osoby, ale całe kierownictwo Audi wiedziało o problemie. Zarząd kilku grup robotniczych, w tym dyrektor generalny Audi, Stadler byli wielokrotnie informowani o kłopotach z AdBlue. Miało to miejsce m.in. 1 kwietnia 2010 roku oraz 11 czerwca 2012 roku. W tym drugim terminie, zarząd Audi poinformował o konieczności regularnego tankowania płynu Adblue. Właściciele samochodów mieli samodzielnie uzupełniać zbiornik mocznika, ale dopiero 25 lipca 2014 roku zalecenie zostało zatwierdzone przez zarząd i dotyczyło tylko nowych pojazdów.

Na razie nie wiadomo, czy zarzuty doprowadzą do wszczęcia śledztwa przeciwko zarządowi Audi. Jeśli członkowie zarządu nie zainteresowali się problemem w wystarczającym stopniu i w ten sposób naruszyli swoje obowiązki, informacje mogą okazać się wystarczające do obciążenia firmy Stadlera grzywną. To z kolei może doprowadzić do procesów o odszkodowania dla klientów. Postępowanie w sprawie zagrożenia karą grzywny już się rozpoczęło. Prokuratura nie wymienia jeszcze nazwiska oskarżonego menedżera. Stadler wielokrotnie powtarzał, że nic nie wiedział o manipulacji testami emisji spalin. Tak samo twierdzi Winterkorn, który odszedł ze stanowiska dyrektora VW po wybuchu skandalu z emisją spalin.

SZ, NDR i WDR opisały główne aspekty treści 28-stronicowego dokumentu dotyczącego Audi i Volkswagena. „W odniesieniu do toczących się dochodzeń, nie komentujemy dostarczonych informacji” – skomentował Volkswagen.

źródło: http://www.sueddeutsche.de/wirtschaft/abgas-skandal-affaeren-chronik-bringt-gesamten-audi-vorstand-in-bedraengnis-1.3633772

, , , , , , ,