Minęło pięć lat od wybuchu afery spalinowej, a samochody nadal zanieczyszczają. Co poszło nie tak?

16 marca 2020

Minęło pięć lat od wybuchu afery spalinowej, a samochody nadal zanieczyszczają. Co poszło nie tak?

Pięćdziesiąt jeden milionów pojazdów z silnikiem Diesla w Europie nadal emituje spaliny na poziomie trzy (lub nawet więcej) razy przekraczającym przewidziany prawem limit dla dwutlenku azotu; niestety politycy nadal grają na zwłokę.

Gdy w 2015 r. tematem numer jeden były kłamstwa producentów pojazdów w sprawie emisji zanieczyszczeń, afera spalinowa stała się jednym z największych skandali korporacyjnych w historii. Cztery i pół roku później Volkswagen nadal nie uporządkował bałaganu, którego sam narobił, a europejskie rządy wcale tego nie żądają.

Ten ogólny obraz zbyt często znika nam z oczu w dyskursie publicznym na temat zanieczyszczenia środowiska, koncentrującym się głównie na tym, co miasta mogą zrobić dla poprawy stanu powietrza. Inicjatywy lokalne takie jak londyńska strefa niskich emisji ULEZ osiągają prawdziwe postępy, lecz nie wolno nam zapomnieć, że są nam potrzebne wyłącznie ze względu na ten znacznie poważniejszy i bardziej istotny błąd.

Badanie przeprowadzone we wrześniu przez grupę badawczą ds. transportu i środowiska wykazało, że pięćdziesiąt jeden milionów pojazdów z silnikiem wysokoprężnym jeżdżących po europejskich drogach (w tym 8,5 mln w Wielkiej Brytanii) nadal emituje dwutlenek azotu w ilości ponad trzy razy przekraczającej dozwolony prawnie limit. Podczas gdy nowe pojazdy są „czystsze” od tych wyprodukowanych przed aferą, producenci nadal wykorzystują dostępne luki w prawie aby sprzedawać samochody emitujące dużo więcej zanieczyszczeń niż dopuszczają przepisy.

Źródłem tego bałaganu jest porażka europejskich rządów (w tym Wielkiej Brytanii) w egzekwowaniu przepisów dotyczących zanieczyszczenia powietrza oraz ich niechęć do urzeczywistnienia przepisów istniejących na papierze. Co więcej, pozostaje to w ewidentnej sprzeczności ze znacznie bardziej rygorystycznym podejściem reprezentowanym przez USA.

Amerykańskie władze, które jako pierwsze ujawniły oszustwo koncernu, podjęły agresywnie kroki zmierzające ku zatrzymaniu tego procederu: udało im się zmusić Volkswagena do zapłaty miliardów dolarów za wycofanie, modernizację lub odkupienie pojazdów wyposażonych w urządzenia obniżające sprawność – oprogramowanie, które załączało kontrolę emisji zanieczyszczeń podczas testów i wyłączało ją na pozostały czas.

Właśnie to spowodowało, że wiele pojazdów z silnikiem Diesla – nie tylko Volkswageny, lecz również modele sprzedawane przez większość dużych firm – emitowało nawet 40 razy więcej dwutlenku azotu podczas jazdy po drogach, niż w trakcie testów w laboratorium.

Od chwili wybuchu skandalu Europa zaostrzyła procedury testowania nowych pojazdów, lecz nawet teraz firmy wykorzystują liczne pozostałe luki. A mimo oczywistych oszustw Wielka Brytania i inne państwa europejskie nadal nie żądają, aby już jeżdżące po drogach samochody zostały doprowadzone do stanu zgodności z zasadami dotyczącymi emisji zanieczyszczeń; zamiast tego pozwalają mającej wpływy polityczne branży „wymigać” się tanimi modyfikacjami oprogramowania, które wcale nie rozwiązują problemu.

Tak więc dzisiaj wszyscy żyjemy ze spuścizną biznesowych malwersacji – miliony pojazdów emitują zanieczyszczenia w dużo większym stopniu, niż dopuszczają to ustanowione przez nas reguły.

Konsekwencje takiego stanu rzeczy, chociaż nie zawsze widoczne, są śmiertelne. Przytłaczająca większość materiałów dowodzi, że zanieczyszczenie powietrza jest silnie powiązane z rosnącym odsetkiem schorzeń, w tym z atakami serca, udarami, rakiem, demencją, przedwczesnymi porodami itd. Podsumowując: naukowcy twierdzą, że im bardziej zanieczyszczone powietrze, tym więcej osób umiera.

Biorąc pod uwagę te realia zrozumiałym jest, że burmistrzowie i inni przedstawiciele władz lokalnych podejmują działania mające na celu ochronę zdrowia mieszkańców stosując dostępne środki. Prym wiedzie pod tym względem burmistrz Londynu Sadiq Khan, a najnowsze dane dowodzą jak duże znaczenie ma tutaj strefa niskich emisji ULEZ – w której właściciele większości modeli z silnikiem Diesla sprzed 2015 r. muszą uiszczać opłaty za wjazd do centrum.

Badania wykazały, że strefa ta – włącznie z planowanym przez Khana przyspieszeniem wymiany autobusów i taksówek zasilanych olejem napędowym – w ciągu kolejnych 30 lat zapobiegnie 1,2 mln przypadków hospitalizacji związanych z zanieczyszczeniem powietrza, ratując życie i oszczędzając 5 mld funtów dla systemu opieki społecznej.

Lecz strefy typu ULEZ oraz podobne jej ograniczenia, których wdrożenie odbywa się lub jest rozważane w miastach od Paryża do Coventry, są nie tylko mniej skuteczne niż byłaby surowa kontrola policyjna producentów samochodów, lecz również mniej sprawiedliwe i bardziej niepewne pod względem politycznym.

Dzieje się tak z konieczności, ponieważ rozwiązania tego typu nie przerzucają one kosztów na całe korporacje odpowiedzialne za problem, lecz na pojedynczych kierowców, którzy muszą albo zapłacić za wjazd do miasta albo kupić lepszy samochód. Żaden lokalny polityk nie dysponuje wystarczającą władzą aby zmusić Volkswagena i podobne mu firmy do pokrycia kosztów spalin unoszących się w powietrzu wskutek ich gierek i oszustw.

Khan stara się o reelekcję w maju – planowane rozszerzenie strefy ULEZ z niewielkiego obszaru w centrum obejmującego obecnie obwodnicę północną i południową z pewnością będzie ważnym elementem kampanii.

Lecz jakość powierza i naszego zdrowia nie powinny zależeć od wyników jakichkolwiek wyborów lokalnych. To, że tak się dzieje nie jest winą Khana, lecz konsekwencją kolejnych rządów krajowych w Wielkiej Brytanii i Europie, którym nie udało się zrobić tego, co do nich należy.

Ruch drogowy nie jest rzecz jasna jedyną przyczyną zanieczyszczenia. Mimo coraz bardziej rozpowszechnionego postrzegania pożarów lasów jako zjawiska naturalnego, emitowany przez nie dym jest w rzeczywistości pełen toksyn, a cząsteczki zanieczyszczeń wystarczająco drobne, aby przedostawać się głęboko do naszych organizmów. Rosnąca popularność pieców opalanych drewnem, napędzana błędnym przekonaniem, że są przyjazne dla środowiska, grozi eliminacją korzyści, jakie niosą ze sobą rozwiązania typu strefa ULEZ. Zanieczyszczenia z elektrowni węglowych zlokalizowanych nawet w odległej Polsce docierają na Wyspy, podobnie jak emisje z uprzemysłowionego rolnictwa, które ulegają rekombinacji w powietrzu tworząc niebezpieczne cząstki.

Rzecz jasna w chwili obecnej kryzys klimatyczny wymaga, abyśmy robili dużo więcej poza zapewnieniem, że poziomy emisji samochodów z silnikiem Diesla i silnikiem benzynowym będą zgodne z normami. Musimy stworzyć przyszłość z pojazdami o zerowym poziomie zanieczyszczeń, w której jesteśmy mniej zależni od samochodów jako takich. Istotną rolę mają tutaj do odegrania miasta – mogą one zamknąć swoje dzielnice centralne dla pojazdów prywatnych, czyniąc chodzenie i jazdę na rowerze bezpiecznymi i łatwymi, oraz – dzięki funduszom z państwowej kiesy – uczynić transport publiczny jeszcze bardziej popularnym, lepszym i tańszym.

Nasze powietrze mogłoby obecnie być dużo czystsze, gdyby tylko przywódcy krajów podjęli faktyczny wysiłek polegający na zmuszeniu wielkich korporacji do przestrzegania prawa.

źródło: https://www.wired.co.uk/article/diesel-pollution-scandal

Aktualności , , , , , ,