Aktualności

22 lutego 2018

Czy podatnicy zapłacą za Dieselgate?

Niemieckie media ujawniają nową strategię w sprawie Dieselgate: odpowiedzialność za modernizację silników wysokoprężnych z oprogramowaniem fałszującym, weźmie na siebie podatnik. Czy konsumenci pokryją koszty skandalu?

W sierpniu zeszłego roku szefowie niemieckich koncernów motoryzacyjnych zgromadzili się w Berlinie na szczycie Diesla, aby poradzić sobie ze skandalem Dieselgate. Podczas spotkania zaproponowali ofertę skruchy.

Producenci oświadczyli, że przeprowadzą naprawę „urządzenia oszukującego”, czyli aktualizację oprogramowania, które manipulowało testami emisji spalin. To właśnie dzięki niemu samochody sprawiały wrażenie bardziej ekologicznych, niż to było w rzeczywistości.

Wielu polityków uważa, że aktualizacja oprogramowania nie wystarczy i chce, aby producenci wprowadzili również poprawki mechaniczne. Wiążą się one jednak z wysokimi kosztami. Pytanie brzmi, kto za to zapłaci?

Doradcy rządowi właśnie przedstawili swoją odpowiedź: niemiecki podatnik.

Według Süddeutsche Zeitung, rządowi doradza panel ekspertów, który wstępnym raporcie przekonuje, że koszty poprawki mechanicznej mają zostać pokryte „w całości lub w możliwie największym stopniu” dotacją rządową. Raport zostanie omówiony podczas spotkania, które odbędzie się 28 lutego.

O tym czy, i w jaki sposób będzie przebiegała modyfikacja pojazdów, zadecyduje zespół ekspertów -tak wynika z porozumienia koalicyjnego zawartego w zeszłym tygodniu pomiędzy centroprawicami Angeli Merkel i Socjaldemokratyczną Partią Niemiec. Rząd próbuje w ten sposób uniknąć nadchodzących zakazów dla pojazdów z silnikiem wysokoprężnym.

Częścią polityki niemieckiego rządu, jest obniżenie poziomu zanieczyszczenia powietrza. Tlenki azotu pochodzące z samochodów z silnikami wysokoprężnymi są uważane za główną przyczynę tego problemu. Limity dopuszczone przez Unię Europejską zostały przekroczone w ponad 70 niemieckich aglomeracjach.

Kilka miast zaproponowało zakaz korzystania z samochodów z silnikiem Diesla. W najbliższy czwartek najwyższy sąd administracyjny w Lipsku ma zdecydować, czy takie zakazy są legalne.

Nerwowa reakcja

Informacja o panelu ekspertów, który ma wydać wstępną rekomendację w sprawie silników Diesla, rozwścieczyła obrońców środowiska i polityków partii Zielonych, którzy już w styczniu oskarżyli grupę o zbyt bliskie stosunki z branżą. Niektórzy nawet zrezygnowali z członkostwa w panelu.

„Podatnik nie powinien płacić za świadomą decyzję producentów o łamaniu przepisów dotyczących zanieczyszczenia powietrza poprzez wyłączenie systemu kontroli emisji spalin na drodze”

– powiedziała Julia Poliscanova, uczestniczka kampanii na rzecz ekologicznych samochodów i czystego powietrza z firmy Transport & Environment.

„Niemiecki rząd po raz kolejny pozwolił swojemu przemysłowi motoryzacyjnemu na uniknięcie kary, ale nadszedł czas, aby producenci wreszcie zapłacili za dziesiątki lat produkcji toksycznych oparów i szkód dla zdrowia publicznego (…) Pieniądze publiczne powinny zostać wydane na rozwój infrastruktury dla pojazdów o zerowej emisji”

– kontynuuje Poliscanova.

Politycy są w tej kwestii podzieleni. Rządy regionalne Berlina i Nadrenii-Palatynatu twierdzą, że cały koszt modernizacji powinien zostać nałożony na branżę. Inne niemieckie kraje, takie jak na przykład Bawaria, są bardziej ostrożne ponieważ przemysł motoryzacyjny jest głównym motorem niemieckiej gospodarki.

Niemieckie stowarzyszenie rzeczników konsumentów twierdzi, że podatnicy i właściciele samochodów nie powinni płacić ani grosza.

Oliver Krischer, wiceprezes Zielonych w niemieckim parlamencie, nazwał propozycję „żartem” i powiedział, że podąża ona w myśl zasady „zanieczyszczający płaci”. Jego zdaniem obarczanie kosztami ofiar zanieczyszczenia, jest zwyczajnie pobłażaniem dla branży.

Jak wynika z niektórych danych, w Europie każdego roku nawet 70 000 przedwczesnych zgonów może mieć związek z nadmierną emisją NOx.

Według ekspertów, koszty modernizacji każdego samochodu wyniosłyby około 1500 euro. Producenci samochodów twierdzą jednak, że koszty najprawdopodobniej wzrosną i takie rozwiązanie problemu nie jest opłacalne.

Eckehart Rotter, rzecznik niemieckiego stowarzyszenia motoryzacyjnego VDA, powiedział, że modernizacja wszystkich pojazdów może potrwać nawet dwa lata, ponieważ trzeba uwzględniać zarówno testy letnie, jak i zimowe.

„Aktualizacja oprogramowania zapewnia zmniejszenie wartości emisji o 25-30 procent” – powiedział. Podkreślił również, że jest to znacznie szybszy i skuteczniejszy sposób poradzenia sobie z problemem.

Dodał, że istnieje ryzyko, że mechaniczna modernizacja może mieć negatywny wpływ na klimat. Nawet jeśli zmniejszyłaby zanieczyszczenie powietrza tlenkami azotu, mogłaby spowodować zwiększenie emisji CO2 do poziomów przewyższających unijne normy Euro 5.

Odrzucenia diesla

Skandal Dieselgate spowodował gwałtowny spadek sprzedaży samochodów z silnikami wysokoprężnymi w Niemczech. Konsumenci obawiają się, że jakikolwiek samochód z dieslem, który kupią, może w przyszłości zostać pozbawiony prawa do wjazdu do centrów niektórych miast. Obawiają się również, że nikt nie będzie chciał kupić samochodu z silnikiem Diesla z drugiej ręki.

Jak wynika z raportu opublikowanego w styczniu przez JATO Dynamics, sprzedaż samochodów z silnikami wysokoprężnymi w Europie spadła o prawie 8% w 2017 roku, w porównaniu z rokiem 2011, kiedy udział w rynku diesli wynosił 55%. W grudniu spadek był jeszcze bardziej widoczny, wyniósł ponad 20 procent.

Według Niemieckiego Związku Branży Motoryzacyjnej (ZDK) dealerzy pozostali z problemem zalegających w salonach samochodów z silnikiem diesla oraz zwrotami pojazdów leasingowanych.

W lutym niemiecki producent samochodów Daimler oświadczy ł w swoim rocznym raporcie, że dalsza rezygnacja z samochodów z silnikiem diesla, może skłonić dostawców do żądania rekompensat.

Rząd niemiecki ma przedstawić swój plan finansowania poprawek samochodów jesienią tego roku.

źródło: http://en.brinkwire.com/154802/will-taxpayers-foot-the-bill-for-dieselgate/

, , , , , , , , ,