Aktualności

19 grudnia 2017

Bardzo surowa kara za dieselgate. 7 lat dla Olivera Schmidta

Były menedżer Volkswagena, Oliver Schmidt przyznał się do winy w Sądzie Okręgowym w Detroit. Oskarżenie obejmowało spisek oraz naruszenie przepisów dot. ochrony środowiska. Schmidt pracował dla niemieckiego producenta samochodów w Auburn Hills w stanie Michigan. Został skazany na 7 lat pozbawienia wolności.

Sąd federalny w Detroit skazał byłego managera Volkswagena na siedem lat pozbawienia wolności oraz grzywnę w wysokości 400 tys. dolarów. Jest to kara za udział w skandalu z emisją spalin Volkswagena. Sędzia Sean Cox wyjaśnił jednak, że sprawiedliwość nie została jeszcze w pełni wymierzona.

Cox opisał byłego menedżera Volkswagena, Olivera Schmidta, jako oportunistę oraz ważnego gracza w próbie zatuszowania afery. Zauważył jednak, że „kierownictwo wyższego szczebla nie zostało pociągnięte do odpowiedzialności”. Sprawa wyrządziła szkody zarówno konsumentom, którzy kupili Volkswagena sądząc, że otrzymują dobry produkt, jak i pracownikom fizycznym i managerom średniego szczebla. Sędzia powiedział, że sprawa VW „atakuje i niszczy” fundamenty systemu gospodarczego kraju, jakim jest zaufanie pomiędzy kupującym i sprzedającym.

Cox nie szczędził ostrych słów wobec Schmidta. Nie widział żadnego usprawiedliwienia dla wykształconego inżyniera mechanika, który pochodzi z dobrej rodziny, nie walczy z uzależnieniem powszechnym wśród przestępców i należy do osób zamożnych. Podstawowa pensja Schmidta wynosiła 130 tys. dolarów plus 40 tys. rocznych premii oraz wartości netto finansów w wysokości 1 mln dolarów.

„W próbie zatajenia masowego oszustwa w Stanach Zjednoczonych dostrzegł Pan okazję, by wywrzeć wrażenie na kierownictwie wyższego szczebla, a tym samym na rozwój własnej kariery w Volkswagenie”

– powiedział Cox Schmidtowi.

Wydając wyrok, sędzia Cox stanął po stronie prokuratury. Obrona prowadzona przez adwokata Davida DuMouchela z Detroit, zażądała 40 miesięcy aresztu oraz grzywnę w wysokości 100 tys. dolarów.

Po odbyciu kary Schmidt, obywatel Niemiec zostanie deportowany do swojego kraju. Prokuratorzy przedstawili byłego managera Volkswagena jako osobę niechętną do współpracy. Schmidt zniszczył dokumenty związane z dochodzeniem i zachęcił podwładnych, aby uczynili to samo. Kłamał na temat swojego zaangażowania w sprawę i był kluczowym graczem w spisku. Skandal kosztował Volkswagena ok. 17 mld dolarów w rozliczeniach cywilnych oraz 4,3 mld dolarów za uregulowanie zarzutów kryminalnych.

Według urzędników sądowych wielu innych pracowników VW i Audi zostało oskarżonych, ale pozostają nieuchwytni.

Firma instalowała w swoich pojazdach z silnikiem wysokoprężnym tzw. urządzenia oszukujące. Jest to rodzaj oprogramowania, które sprawiało, że samochody funkcjonowały inaczej w warunkach drogowych niż podczas testów. Skutkiem było zwiększenie dopuszczalnego poziomu emisji spalin w rzeczywistym użytkowaniu. Władze stwierdziły, że VW zainstalował oprogramowanie w ok. 500 tys. egzemplarzy pojazdów z 2-litrowym silnikiem Diesla sprzedanych w Stanach Zjednoczonych w latach 2009-2015.

Ben Singer, zastępca szefa prokuratury okręgowej powiedział, że Schmidt był „kanałem łączącym managerów wyższego szczebla w Niemczech z ustawodawcami w USA”.

Zauważył, że Schmidt bezpośrednio poinformował o sprawie dyrektora generalnego Volkswagena, Martina Winterkorna w lipcu 2015 roku. Singer powiedział, że Schmidt nie jest osobą, która ponosi największą odpowiedzialność za aferę, aczkolwiek nie ujawnił, kto jego zdaniem tą osobą jest.

Adwokaci Schmidta utrzymywali, że oskarżony jest 48-letnim inżynierem bez historii kryminalnej, który ponosi „mniejszą winę” niż inni uwikłani w sprawę, w tym współoskarżony inżynier James Liang. Liang został skazany w sierpniu na 40 miesięcy więzienia. Obrona przedłożyła liczne listy od rodziny i przyjaciół, które miały potwierdzić nieszkodliwy charakter Schmidta i przekonać sędziego do rozważenia łagodniejszego wyroku.

DuMouchel zauważył, że Schmidt nie był pomysłodawcą oszustwa i zaangażował się później niż inni. Zakwestionował również twierdzenie prokuratury, że Schmidt był decydentem i przedstawił Schmidta jako osobę, która zrobiła tylko to, co jej kazano. Nie zgodził się, że Schmidt celowo zniszczył dokumenty, aby utrzymać je w tajemnicy.

W sierpniu Schmidt przyznał się do zarzutów konspiracji oraz naruszenia Aktu Czystego Powietrza (Clean Air Act). Poważniejszy zarzut oszustwa został odrzucony.

Schmidt pracował w centrum badawczo-rozwojowym Volkswagena w Auburn Hills w stanie Michigan, gdzie był dyrektorem generalnym biura ds. inżynierii i ochrony środowiska. Był również łącznikiem Volkswagena z amerykańską agencją EPA oraz Kalifornijską Radą ds. Zasobów Powietrznych (CARB). Jego interakcje z ustawodawcami oraz decyzja o zatajeniu istnienia urządzeń oszukujących, były kluczowymi elementami w sprawie.

W liście skierowanym do sądu w zeszłym miesiącu, Schmidt opisał, jak został poniżony łącznie z tym, że stał się międzynarodową twarzą skandalu. Twierdził, że został „wykorzystany przez swoją firmę” i wprowadzony w błąd przez przełożonych.

„Podczas wielu bezsennych nocy w mojej celi więziennej, dowiedziałem się, że moi przełożeni, którzy przekonywali, że nie brali w tym udziału przede mną, wiedzieli o sprawie wiele, wiele lat wcześniej. Tak naprawdę, większości dowiedziałem się dopiero z lektury dokumentów sądowych”

– napisał Schmidt.

Schmidt, ubrany w pomarańczowy kombinezon więzienny, z kajdankami na nadgarstkach i kostkach, zwrócił się do sądu, wskazując na trud wieloletniej rozłąki od rodziny, w tym także od żony, którą poślubił w 2010 roku.

Schmidt, załamujący się pod wpływem łez powiedział, że sam jest winien zakłóceń w swoim życiu.

„Przyjmuję odpowiedzialność za zło, które popełniłem”

– powiedział Schmidt.

źródło: https://www.usatoday.com/story/money/nation-now/2017/12/06/former-volkswagen-manager-oliver-schmidt-gets-7-years-diesel-emissions-cheating-scandal/929576001/

, , , , , , , , ,