Szef Audi w sądzie w sprawie Dieselgate. Utrzymuje, że jest niewinny

18 października 2018

Szef Audi w sądzie w sprawie Dieselgate. Utrzymuje, że jest niewinny

Rupert Stadler miał wiele planów związanych z Audi. Zapisywał wszystkie swoje zadania planowane na rok 2018. Zamierzał w pełni zająć się marką, generować większe dochody, dać zarządowi świeże spojrzenie, promować kobiety pracujące w firmie i nie tylko. Stadler chciał doprowadzić do końca skandalu z silnikami Diesla.

Nie wszystko poszło jednak zgodnie z planem. Skandal związany z emisją diesli, który wyszedł na jaw w 2015 roku doprowadziłby do końca jego kariery. Podczas przeszukania mieszkania Stadlera w Ingolstadt 18 czerwca tego roku, śledczy odkryli istotne dokumenty a Stadler został aresztowany.

Afera spalinowa dotyczy 10 milionów pojazdów z silnikiem Diesla na całym świecie. W pojazdach zainstalowano nielegalne oprogramowanie służące do kontroli emisji spalin. Według badań Science Direct zanieczyszczenie samochodów jest przyczyną 53 000 zgonów każdego roku w USA. Według agencji Reuters za skandal była odpowiedzialna przede wszystkim firma Audi, która należy do Grupy Volkswagena.

Zgodnie z oskarżeniem, Stadler nie jest podejrzany o bezpośredni udział w skandalu związanym z emisją spalin, ale uważa się, że jest współwinny. Były szef Audi powiedział, że dowiedział się o obecności nielegalnego oprogramowania, które pozwoliło kontynuować oszustwo w testach emisji w Europie na długo po wybuchu skandalu.

Według raportu Bilda, śledczy znaleźli w aktach Stadlera kilka umów z Volkswagenem, a w zeszłym roku nawet premię za udane zarządzanie skandalem Dieselgate.

Zapisy z przesłuchań prokuratury monachijskiej zawarte w raporcie pokazują, że Stadler jest nieugięty. Po zaledwie dwóch dniach pobytu w więzieniu w Augsburg-Gablingen, Stadler złożył pierwsze z trzech oświadczeń jako protest przeciwko tymczasowemu aresztowaniu. Powiedział, że wcale nie chciał przeszkadzać w śledztwie; prokuratorzy po prostu źle go zrozumieli podczas rozmowy telefonicznej.

8 czerwca Stadler rozmawiał przez telefon z szefem departamentu Porsche. Powiedział wówczas, że przewodniczący rady nadzorczej Volkswagena, Hans Dieter Pötsch, powiedział mu o wtyczce. Podczas nalotu na Porsche, biuro prokuratury w Stuttgarcie było bowiem podejrzanie zbyt dobrze poinformowane. Zgodnie z zapisami z rozmowy telefonicznej Stadler natychmiast podejrzewał byłego pracownika Porsche, który pracował dla Audi i rozważał podjęcie kroków prawnych przeciwko domniemanemu informatorowi. Śledczy uznali telefon jako możliwą próbę utrudnienia dojścia do prawdy i doszło do aresztowania.

Stadler wyjaśnił w przesłuchaniu, że była to niefortunna rozmowa – był po prostu wściekły, że wewnętrzna wiedza była stale przekazywana światu zewnętrznemu bez jego wiedzy. Stadler powiedział, że w trakcie trwania skandalu związanego z emisją spalin stracił zaufanie do ludzi. Podobnie jak były szef Volkswagena, Martin Winterkorn czuł, że jego pracownicy nie mówią mu prawdy i nie rozumieją, co stanowi zagrożenie dla firmy.

Kiedy jesienią 2015 roku wybuchł skandal Volkswagena po raz pierwszy został zapewniony, że silniki Audi są czyste. Następnie powiedziano mu, że firma oszukuje w testach emisji, ale tylko w USA. Dopiero w listopadzie 2016 roku po odkryciu Bilda dowiedział się, że skandal dotyczy również europejskich samochodów z silnikiem wysokoprężnym.

Prokuratura w Monachium nie postrzega jednak Stadlera jako ofiary w jakimkolwiek sensie. Jeden ze śledczych skomentował oświadczenie Stadlera mówiąc, że

„nie wierzy, iż Audi było zainteresowane właściwym badaniem sprawy”

Zgodnie z wiadomościami e-mail i zeznaniami, Stadler wiedział już o problemie diesla Audi w Europie w grudniu 2015 roku. W ciągu 15 godzin przesłuchania wielokrotnie unikał szczegółowych pytań na temat dochodzenia wewnętrznego: albo nie pamiętał, albo żadna odpowiedź nie przychodziła mu do głowy.

Stadler trwa w przekonaniu, że zrobił wszystko, co w jego mocy. Jeszcze dwa miesiące temu pojazdy z silnikiem wysokoprężnym, w których zaprogramowano system sterowania układem wydechowym, dezaktywowany zaraz po opuszczeniu laboratorium testowego, nadal schodziły z linii montażowych zakładów Audi. Stadler powiedział w swoim przesłuchaniu:

„Inne firmy mogłyby nawet uczyć się od Audi”

Aktualności , , , , , , , , , ,